mam taki mały problem :( Strasznie boje się samolotów. Wszelkiego rodzaju. Nie ważne czy jest to szybowiec czy bardziej ciężki sprzęt. Kiedy widzę samolot zaczynam się trząść kręci mi się w głowie i jest mi naprawdę nie dobrze :(
Może to głupie ale zaczęło się to od Ataku na WTC. wtedy zobaczyłam co taka maszyna może zdziałać. Od tamtej pory omijam szerokim łukiem lotniska. Jeśli widzę zdjęcia to jest ok ale jak tylko słyszę samolot zatykam uszy i oczy bez względu na to gdzie jestem i co robie. Co mogę zrobić?:( zaczyna mnie to męczyć. Kiedyś z chłopakiem byłam na festynie na lotnisku i było tam mase samolotów do samolotu będącego na ziemi podchodziłam oglądałam myślałam że to coś zmieni ale jak tylko ruszył to ja momentalnie słabłam uginały mi się nogi strasznie i musiałam odejść. Jak mam się pozbyć tej fobii? piszę do was bo wy spece od tego :( i bardzo chcę uzyskać pomoc :(
Strach przed samolotami
Witam
Może zabrzmi to troche zabawnie, ale takie coś może wyleczyć psycholog ? Skoro wynika, że panicznie się boisz się latania to coś z tym musi być. Oglądałem kiedyś proglem jak pewna kobieta mając bodaj 5 lat została zaatakowana przez gołębia lub tak sobie to wyobraziła i co ? I mając 30 lat na widok ptactwa ucieka z dala by nie mieć kontaktu. Leczyła to i się udało. Ale mówię wymaga to dużo działania by ten strach pokonać. Życzę sukcesów by widok samolotów sprawał radość
Pozdrawiam
Może zabrzmi to troche zabawnie, ale takie coś może wyleczyć psycholog ? Skoro wynika, że panicznie się boisz się latania to coś z tym musi być. Oglądałem kiedyś proglem jak pewna kobieta mając bodaj 5 lat została zaatakowana przez gołębia lub tak sobie to wyobraziła i co ? I mając 30 lat na widok ptactwa ucieka z dala by nie mieć kontaktu. Leczyła to i się udało. Ale mówię wymaga to dużo działania by ten strach pokonać. Życzę sukcesów by widok samolotów sprawał radość
Pozdrawiam
lornetka, notes, obserwacja - wspomnienia to jest to !
Nie martw się, ja panicznie bałem się pociągów. No może nie aż tak jak opisujesz, ale czekając na stacji, jak tylko jakiś wjeżdżał, zwłaszcza pośpieszny, to serce mi zamierało i wyobrażałem sobie że zjeżdża z torów prosto na mnie... Nie wiem czemu tak było, ale kiedy zacząłem myśleć bardziej technicznie i logicznie, zdałem sobie sprawę, że nie ma się czego obawiać.
Zaś co do ataków na WTC pamiętaj, że to nie maszyna tak zadziałała, lecz człowiek.
I jeszcze dwie historie z mojego życia, bardziej awiacyjne:
Jako, że już w młodości marzyłem o lataniu i pasjonowały mnie wszelkie statki powietrzne, a moja ciocia jest szybowniczką i bywała często w aeroklubie, bywałem tam i ja. Pewnego razu, mając jakieś 4 lata, wraz z rok starszym Pawłem (jej synem) wsadziła nas w hangarze do szybowca (Bociana), zamknęła owiewkę i było OK, dopóki Paweł nie zażartował, że zaraz startujemy (hangar zamknięty)... normalnie szok i płacz Chciałem tylko wysiąść...
Kiedy już przyszło co do czego, przeszkoliłem się teoretycznie i czekał mnie lot zapoznawczy. Wcześniej miałem już okazję lecieć Wilgą, ale szybowcem jeszcze nie. Pomimo, iż miałem już niezłe pojęcie o jego budowie i działaniu, widziałem go wiele razy, nawet siedziałem w środku i wszystko wydawało się jak najbardziej solidne i porządne, to kiedy po raz pierwszy wsiadałem do niego z instruktorem, z perspektywą startu, popatrzyłem na tego poczciwego Bociana i się zaczęło... co on taki mały, wątły, ta sklejka taka cienka, przecież to się złamie jak usiądę itd. itp.... Żeby było weselej lot zapoznawczy odbywał się w warunkach dookólnej burzy, w deszczu, przy silnym wietrze. Wytrzęsło nas, wywiało, zmoczyło, ale gdy to już przeżyłem stwierdziłem, że wszelkie obawy były zbędne.
Aczkolwiek strach w lataniu zawsze mi towarzyszył: trochę przeszkadzał przed startem i rewelacyjnie pomagał przed lądowaniem, kiedy wszystko musiało być perfekcyjnie obliczone.
Jeżeli chciałbyś terapię szokową, to zapraszam do Radomia/Piastowa na Mistrzostwa Europy w Akrobacji Szybowcowej (7-16.08.08), będzie na co popatrzeć...
Myślę, że gdybyś zaczął od szybowców w hangarze, przypatrzył się im, docenił ich piękno, to po pewnym czasie zniósłbyś ich widok w powietrzu. A dalej to już droga tylko do coraz większych maszyn. Macie w Gliwicach piękny Aeroklub, na pewno warto spróbować i się tam wybrać.
A jeżeli to nie pomoże, to mam jeszcze jedną propozycję. Zacznij od modeli.
Sklej kilka samolotów, czy to plastikowych, czy kartonowych, zacznij się nimi bawić, możesz nawet skleić popularną latającą "Jaskółkę" czy "Mewę" z klasy F1A 1/2 i puszczać sobie gdzieś na łąkach. Być może poznając lotnictwo (budowę) w ten sposób, zyskasz do niego większe zaufanie.
Zaś co do ataków na WTC pamiętaj, że to nie maszyna tak zadziałała, lecz człowiek.
I jeszcze dwie historie z mojego życia, bardziej awiacyjne:
Jako, że już w młodości marzyłem o lataniu i pasjonowały mnie wszelkie statki powietrzne, a moja ciocia jest szybowniczką i bywała często w aeroklubie, bywałem tam i ja. Pewnego razu, mając jakieś 4 lata, wraz z rok starszym Pawłem (jej synem) wsadziła nas w hangarze do szybowca (Bociana), zamknęła owiewkę i było OK, dopóki Paweł nie zażartował, że zaraz startujemy (hangar zamknięty)... normalnie szok i płacz Chciałem tylko wysiąść...
Kiedy już przyszło co do czego, przeszkoliłem się teoretycznie i czekał mnie lot zapoznawczy. Wcześniej miałem już okazję lecieć Wilgą, ale szybowcem jeszcze nie. Pomimo, iż miałem już niezłe pojęcie o jego budowie i działaniu, widziałem go wiele razy, nawet siedziałem w środku i wszystko wydawało się jak najbardziej solidne i porządne, to kiedy po raz pierwszy wsiadałem do niego z instruktorem, z perspektywą startu, popatrzyłem na tego poczciwego Bociana i się zaczęło... co on taki mały, wątły, ta sklejka taka cienka, przecież to się złamie jak usiądę itd. itp.... Żeby było weselej lot zapoznawczy odbywał się w warunkach dookólnej burzy, w deszczu, przy silnym wietrze. Wytrzęsło nas, wywiało, zmoczyło, ale gdy to już przeżyłem stwierdziłem, że wszelkie obawy były zbędne.
Aczkolwiek strach w lataniu zawsze mi towarzyszył: trochę przeszkadzał przed startem i rewelacyjnie pomagał przed lądowaniem, kiedy wszystko musiało być perfekcyjnie obliczone.
Jeżeli chciałbyś terapię szokową, to zapraszam do Radomia/Piastowa na Mistrzostwa Europy w Akrobacji Szybowcowej (7-16.08.08), będzie na co popatrzeć...
Myślę, że gdybyś zaczął od szybowców w hangarze, przypatrzył się im, docenił ich piękno, to po pewnym czasie zniósłbyś ich widok w powietrzu. A dalej to już droga tylko do coraz większych maszyn. Macie w Gliwicach piękny Aeroklub, na pewno warto spróbować i się tam wybrać.
A jeżeli to nie pomoże, to mam jeszcze jedną propozycję. Zacznij od modeli.
Sklej kilka samolotów, czy to plastikowych, czy kartonowych, zacznij się nimi bawić, możesz nawet skleić popularną latającą "Jaskółkę" czy "Mewę" z klasy F1A 1/2 i puszczać sobie gdzieś na łąkach. Być może poznając lotnictwo (budowę) w ten sposób, zyskasz do niego większe zaufanie.
Grzegorz Tuszyński
www.grztus.pl
www.grztus.pl